3 proste setupy światła na sesję portretową w palmiarni 🌴
3 proste setupy światła na sesję portretową w palmiarni 🌴
Powrót do Polski z urlopu był jak kubeł zimnej wody. Zima pełną parą, a to oznacza że kilka kolejnych miesięcy spędzimy raczej w studiach fotograficznych, apartamentach i… no właśnie - np. w palmiarni. W ostatnich tygodniach długo myślałem nad nietuzinkowym miejscem do sesji i właśnie gliwicka palmiarnia okazała się strzałem w dziesiątkę. Jak przygotowałem tę sesję, na czym pracowałem i jakie efekty możemy uzyskać? Zapraszam do lektury!
Przed nami długie miesiące zimy, ale to nie powód, żeby zamknąć się tylko w studio i robić portrety z oktą pod kątem 45 stopni. Warto bawić się zarówno samą fotografią - miejscami czy stylizacjami, ale również światłem! To ono daje nam niesamowite możliwości tworzenia zróżnicowanego klimatu. W palmiarni spędziliśmy 3 godziny uzyskując 3 różne klimaty zdjęć, które jednak w jakiś sposób łączą się ze sobą. Oczywiście na wszystko trzeba mieć wcześniej plan, bo gdybym na miejsce przyjechał z Olą, która byłaby ubrana w sweter i jeansy, a ja miałbym tylko jedną lampę, najprawdopodobniej taka sesja nigdy nie ujrzałaby światła dziennego. Wcześniej zaplanowałem wszystko na tyle, ile się dało bo nie wiedziałem co zastaniemy na miejscu, ale bazowałem na przygotowanym moodbooardzie. Uzyskałem ten efekt, który chciałem i to się liczy!
Ten moodboard przygotowałem tydzień przed sesją. Dzięki temu Ola wiedziała w jakim klimacie będziemy robić sesję. Warto jednak pamiętać, że tablica inspiracji to tylko punkt zaczepienia, a nie lista ujęć do skopiowania!
Trochę technikaliów ⚡
Sesja powstała przy współpracy z firmą Elinchrom, ale w tym artykule nie będę rozpisywał się zbyt dużo na temat sprzętu, bo nie jest to advertorial, ale uważam, że warto podzielić się szerzej tą sesją i jej opisem.
Do sesji wykorzystałem dwie nowe lampy szwajcarskiego producenta. Model Three to środkowa lampa nowej serii. Co ważne, jest to produkt zrobiony w Szwajcarii i rzeczywiście to czuć. Jakość wykonania jest naprawdę dobra. Świetne spasowane elementy, dobrze trzymające dźwignie, jasny dotykowy ekran - wypada znacznie lepiej niż AD300 Pro. Lampa ma moc 261 Ws, co pozwala na komfortową pracę w niemal każdych warunkach, o ile naszym celem nie będzie przebijanie się przez słońce latem. Oczywiście lampy wyposażone są w systemy TTL i HSS, więc miałem ze sobą, wszystko, czego mógłbym potrzebować, szczególnie że to sprzęt zasilany bateryjnie.
Aparatem był mój wół roboczy Canon R5 z obiektywem 28-70 mm f/2. Większość zdjęć zrobiłem na otwartej przysłonie, głównie na szerszym kącie - w końcu zależało mi na pokazaniu otoczenia modelki, a nie tylko na bliskich portretach. Przetestowałem również możliwość tetheringu do Capture One w iPhone 15 Pro Max. To naprawdę świetnie działa! Tuż po sesji miałem cały materiał na telefonie, dzięki czemu w drodze powrotnej z Gliwic wrzucałem pierwsze materiały do mediów społecznościowych.
Zimno, wieje, pada - jest palmiarnia 🌴
Muszę przyznać, że wybór miejsca na sesję nie był prosty. Za oknem zaczęła się prawdziwa polska jesień, czyli mamy gołe badyle, błoto, do tego wiatr i co chwile pada deszcz lub śnieg. Zabranie lamp do studia też nie miałoby większego sensu, bo nie pokazałyby swojego pazura. Wybór padł na gliwicką palmiarnię, która oferuje możliwość zrobienia sesji zdjęciowych za dodatkową opłatą, która jest niewiele wyższa niż godzina wynajmu studia. W zamian dostajemy niecodzienną przestrzeń, która jest naprawdę ciekawa i zdecydowanie niecodzienna. Dzień naszej sesji był ultraciemny, więc nie miałem okazji pracować na wysokich mocach lamp.
Na sesję zaprosiłem Olę Kiecko, z którą miałem przyjemność pracować kilka tygodni wcześniej - wiedziałem, że bardzo dobrze nada się do tych zdjęć. Do bagażnika spakowałem zestaw dwóch lamp, dwa statywy, softbox 60 cm z gridem i zestaw OCF Gel Dome Kit, czyli zestaw sześciu kolorowych, wciskanych kopułek, które zmieniają kolor błysku - to właśnie chciałem wykorzystać w mojej sesji.
Zróbmy zachód słońca ☀️
Tak jak wspomniałem - ten dzień był wybitnie paskudny. Po sprawdzeniu parametrów światła zastanego, musiałbym pracować na ISO3200, żeby uzyskać sensowne czasy naświetlania przy f/2. To z kolei spowodowało, że całe światło wykreować musiałem ja. Po przyjeździe, zostawiłem Olę z Sebastianem, który odpowiadał za zrobienie zdjęć zza kulis i nagranie filmu, a ja ruszyłem na wycieczkę po palmiarni, żeby wybrać miejsca. Jestem totalnym fanem Strelizji, więc wybrałem dwa miejsca na tle tych roślin. Ola założyła ciekawe, pobłyskujące kimono, które dobrze kontrastowało z zielenią w tle i mocno wybijało się z kadru, szczególnie w połączeniu z błyskiem. Tu szczerze mówiąc miałem problem jeśli chodzi o dobór stylizacji i dopiero po spędzeniu dobrej godziny na stronie Zary udało mi się dobrać ubrania, które będą pasowały do tej sesji.
Alejki palmiarni były bardzo wąskie, poza tym pracując z softboxem z gridem, pole manewru jeśli chodzi o różnicowanie kadrów jest bardzo ograniczone. Po wyborze pierwszego miejsca zabrałem się za ustawianie światła. Na główną lampę założyłem softbox, ale bez drugiej lampy, w tle było po prostu ciemno, a podobne zdjęcia byłbym w stanie zrobić w moim przedpokoju. W sporej odległości od Oli ustawiłem drugą lampę, na którą nałożyłem pomarańczową nakładkę. Lampę ustawiłem na maksymalnej wysokości statywu i skierowałem od tyłu na scenę i modelkę. To dało efekt zachodzącego słońca, co bardzo często wykorzystuję w moich różnych sesjach.
Pracowałem na 1/60s, f/2 i ISO200. To pozwoliło mi na pokazanie jasnych okien w tle, ale błysk idealnie zamroził Olę. Podczas sesji zrobiłem też kilka zdjęć detali, przede wszystkim liści, dzięki którym układając zdjęcia z sesji obok siebie, są one dobrymi przebitkami dla całej sesji i uzupełniają materiał. Zrobiłem też Oli zdjęcie w niskim kluczu, bez światła i również wydaje mi się, że takie zdjęcie w innym klimacie również nieźle uzupełni całość. Kilka minut fotografowania i gotowe!
Ostry błysk - kochasz albo nienawidzisz ⚡
Kolejna część sesji to nieco bardziej drapieżne zdjęcia z ostatnio bardzo modnym błyskiem na wprost. Ja bardzo lubię ten typ światła, ale mój operator Sebastian krótko skwitował, że jemu się to nie podoba. Z kolei moja żona, kiedy zobaczyła zdjęcia powiedziała “o, te najbardziej super!”. Można ten błysk lubić, można nie, ale warto go poznać i spróbować. Tu kluczem jest mała odległość palnika lampy od obiektywu, żeby cień był jak najkrótszy. Możecie zastanawiać się czemu nie użyłem tu lampy reporterskiej. Owszem, ma ona wiele plusów, ale lampy z odsłoniętym palnikiem świecą szerzej, więc nie ma problemu z winietą generowaną przez światło.
W tym ustawieniu wykonałem dwa różne typu zdjęć. Pierwsze, superostre z krótkim czasem naświetlania 1/200s i drugie, gdzie czas naświetlania wydłużyłem do 0,4 sekundy i energicznie potrząsałem aparatem. Taki czas naświetlania pozwolił na rejestrację sporej części światła zastanego, co stworzyło ciekawe wzory między liśćmi, podczas gdy Ola była idealnie zamrożona przez błysk. Moim zdaniem warto eksperymentować, bo w obrębie jednego ustawienia możemy osiągać naprawdę zróżnicowane efekty. W mojej ocenie zdjęcia z takim światłem lubią też trochę surowości i niechlujności, więc niektóre kadry celowo zrobiłem krzywo, lub z niekonwencjonalnym cięciem. Ola została w tej samej stylizacji, ale rozpięła koszulę, co dodało trochę pazura zdjęciom. Kilka minut fotografowania i gotowe - lecimy dalej!
Coctail Party w palmiarni 🍸
Na ostatnich zdjęciach chciałem oddać nieco imprezowy klimat. Wyjście do palmiarni nie wiąże się z jakimś konkretnym dresscode’m, ale przy planowaniu sesji przypomniałem sobie, że kilka lat temu byłem na pokazie mody w Londynie i taka impreza wyglądała naprawdę ciekawie w otoczeniu egzotycznych roślin. Początkowo planowałem wymieszać naturalną temperaturę barwową z magentą, ale kolor liści gryzł się z karmazynowym światłem, więc postawiłem na błękit.
Schemat był podobny jak w przypadku pierwszych zdjęć, przy czym lampa z niebieską nakładką oświetlała całą scenę. Tu zasada jest dość prosta - światło białe niemal zawsze przebije się przez kolor, więc nie martwiłem się o kolor skóry. Z drugiej strony, żeby kolor był widoczny, trzeba dbać o to, żeby światło białe świeciło dość wąsko. Stąd niewielki softbox z gridem, który selektywnie oświetlił Olę, a resztę zalałem niebieskim światłem lampą, która stała dobre 8-10 metrów za modelką. Dzięki dużej odległości światło rozeszło się szeroko i równo po całej scenie. Tu jednak pracowałem na niemal pełnej mocy. Tu odległość i filtr zrobiły swoje - gęsty filtr potrafi zabrać nawet ponad 4EV światła!
Fotografując w takich warunkach znów nie mamy zbyt wielkiego pola manewru jeśli chodzi o kadrowanie, bo przy wąskim snopie światła softboxa z gridem modelka robiąc krok w którąś ze stron, najzwyczajniej wyszłaby z niego. Działałem jednak głównie zoomem i wysokością, z której fotografowałem. Myślę, że efekt jest również ciekawy, a przede wszystkim inny niż w poprzednich setach zdjęciowych. Kilka minut fotografowania i sesja gotowa!
Kilka słów podsumowania 🔚
To był intensywny dzień, ale tym bardziej doceniłem schemat działania, którym dzieliłem się z Wami podczas sprintu fotografii portretowej. Dobre zaplanowanie całości i brak zaskoczenia na miejscu to coś, co niesamowicie pomaga. Jakiś tydzień przed sesją skontaktowałem się z palmiarnią, dopytałem o szczegóły, żeby uniknąć niespodzianki w postaci braku możliwości fotografowania. Oczywiście nie da się zaplanować wszystkiego, bo ciężko spędzić pół dnia na wycieczkę do Gliwic z Wrocławia tylko po to, żeby rozpoznać miejsce, ale nawet te 20 minut, które poświęciłem na samym początku po przyjeździe, dało mi ogląd sytuacji. Wcześniej przygotowany moodboard, zamówienie stylizacji, wymyślenie światła i gotowe! To niesamowicie satysfakcjonujące kiedy widzimy, że dokładanie kolejnych kloców układanki przekłada się po prostu na dobre zdjęcia. To kiedy robicie sesję w mniej oklepanym niż studio miejscu? Dobrego weekendu!
- pomysł na zimę
- 3 setupy światła
- alternatywa dla studia