Sztuczna inteligencja 🧠 - kolejny krok robi Adobe. Czy mamy się czego obawiać?
Sztuczna inteligencja 🧠 - kolejny krok robi Adobe. Czy mamy się czego obawiać?
Od jakiegoś czasu bacznie obserwuję postępy generatorów SI takich jak DALL-E2, Midjourney, Image AI czy Nvidia Canvas. Nie da się ukryć, że robią naprawdę niesamowite wrażenie, szczególnie że po wpisaniu kilku słów jesteśmy w stanie wygenerować fotorealistyczną grafikę w okamgnieniu. W ostatnich dniach Adobe, hegemon na rynku grafiki, fotografii i filmu, dorzucił swoje trzy grosze podczas konferencji Adobe MAX prezentując kierunek rozwoju tej technologii w ramach Creative Cloud. Całość nabiera kształtów i wygląda coraz bardziej niesamowicie.
Adobe najprawdopodobniej odrobiło lekcje
Doskonale pamiętam moje pierwsze zetknięcie z Neural filters w Photoshopie, które nadal działają bardzo przeciętnie, szczególnie jeśli chodzi o retusz twarzy. Efekty są nienaturalne i wygląda to po prostu źle. Od biedy można użyć wygładzaniu twarzy w grupowych zdjęciach, ale Retouch4me bije na głowę rozwiązania od Adobe, czemu dziwię się do dziś. Zaprezentowane na konferencji nowości wyglądają jednak znacznie bardziej obiecująco i jeśli te obietnice się spełnią, czeka nas naprawdę duża rewolucja. Dziś używając wcześniej wymienionych generatorów jesteśmy zdani na zewnętrzne oprogramowanie, przez co obieg pracy jest najzwyczajniej niewygodny, co na dłuższą metę stałoby się mocno frustrujące. Dodatkowo, możliwości dopracowania grafik, czy połączenia naszych zdjęć z wygenerowanymi obiektami, są bardzo ograniczone. Adobe, integrując swój system AI z aplikacjami w obrębie Creative Cloud, bardzo upraszcza pracę - a przynajmniej tak wyglądają zapowiedzi, bo opisywane możliwości pojawią się dopiero za jakiś czas. W przeciwieństwie do innych rozwiązań, Adobe stawia przede wszystkim na łączenie istniejących obrazów z generowanymi elementami - to moim zdaniem dobry kierunek. Z pokazanych przez firmę materiałach, SI wykorzystywana jest przede wszystkim do dodawania wymyślonych przez fotografa obiektów do zdjęć czy poszerzania kadrów - każda z tych opcji ma możliwość generowania różnych wariantów tego, co “dorysuje” sztuczna inteligencja. Dodatkowo nowe funkcje umożliwiają zmianę pory dnia, podmiany nieba czy też inteligentny dobór presetów pod konkretny klimat zdjęcia.
https://d2y5h3osumboay.cloudfront.net/exasnyqyh98ie3kl79tx32nl0466
Jak fotograf może to wykorzystać - argumenty za
Zastosowań SI w fotografii może być całe mnóstwo. Może się okazać, że taniej będzie wygenerować sowę czy konia, które mają uczestniczyć w sesji niż zadbać o ich fizyczną obecność podczas zdjęć. Jeśli pogoda nie będzie dopisywała, tu również nowe narzędzia mogą okazać się przydatne. Na pewno wykorzystanie SI w fotografii komercyjnej będzie pomocne, podobnie jak dziś wykorzystuję Retouch4me, który okazał się wspaniałym dodatkiem przyspieszającym pracę.
Jak fotograf może to wykorzystać - argumenty przeciw
Z drugiej strony obawiam się o nadużywanie SI na każdym etapie edycji i wylewające się z każdej strony efekciarstwo. Już dziś widzę mnóstwo zdjęć ze sztucznymi flarami, promieniami, efektami świetlnymi, sztucznymi neonami, generowaniem piegów i temu podobnych. Żeby jednak zastosować te efekty trzeba mieć trochę umiejętności i wyczucia, SI jest w stanie zrobić to za nas i najprawdopodobniej zrobi to lepiej, bardziej naturalnie, za dotknięciem magicznej różdżki. Bardzo często, przeciętne zdjęcia mogą stać się bardzo lajkogennymi fotografiami, a początkujący fotografowie będą woleli zdać się na SI niż tworzyć swoje prace ze starannością, od podstaw. Tu niestety widzę spore zagrożenie dla fotografów, którzy pracują aparatem, bo świeżak z SI może zrobić bardziej efektowne zdjęcia, dodając do przeciętnych kadrów szereg efektów generowanych komputerowo, bez konieczności posiadania jakiejkolwiek wiedzy. Wiem - brzmię jak starzec, ale tak to może wyglądać.
https://d2y5h3osumboay.cloudfront.net/wka48wvojhsufzdfchihqh9mn2z9
**Czy fotografia jest zagrożona?**
I tak, i nie. Na pewno fotografia stockowa może na tym mocno ucierpieć. Z resztą Adobe doskonale o tym wie, dlatego już ogłasza swoje prace nad tą dziedziną. W końcu Adobe Stock jest workiem z pieniędzmi, który przez konkurentów w postaci innych generatorów może zacząć się mocno kurczyć, dlatego firma woli przetransferować swoich klientów ze swoich stocków, na własny generator i nie wypuścić ich do konkurencji. To oczywiście mądre zagranie, ale to fotografowie na tym ucierpią, a nie Adobe. W mojej ocenie wszystkie zdjęcia “Pani biegnącej w sportowym ubraniu przez park” czy podobnych, które mają jedynie coś zilustrować, stracą rację bytu na stocku. Ilustrując artykuł, czy robiąc grafikę, często nie ma potrzeby, żeby zdjęcie pokazywało konkretną osobę, produkt, czy miejsce. Przykłady mogę mnożyć i naprawdę wiele elementów może obejść się bez prawdziwych fotografii, a te wygenerowane przez SI będą w zupełności wystarczające. Tu fotografowie zarabiający na stockach z tego typu zdjęciami, niestety mogą szykować się na szybki spadek dochodów.Z drugiej strony fotografie często muszą pokazywać konkretną osobę, miejsce, produkt i tu SI fotografa nie zastąpi. Jeśli klient wymyśli sobie konkretnego modela, jadącego na rowerze marki X, w kurtce marki Y przez most w Porto - taką sesję trzeba zrobić w tradycyjny sposób, przynajmniej w dużej części. SI ewentualnie później pomoże w retuszu, czy podmieni niebo, ale na ten moment nie jest w stanie wygenerować jeszcze takiego obrazu od zera - i dobrze. Oczywiście, wszystko będzie postępowało dalej i coraz więcej elementów będzie generowana komputerowo, a udział fotografa w wielu projektach będzie coraz mniejszy, to na pewno fotografia komercyjna nie zniknie. Dla przykładu, Ikea dziś praktycznie nie pokazuje fotografii - to realistyczne rendery, które jednak bazują na fotografiach - faktur materiałów, fornirów, które następnie nakładane są na trójwymiarowe obiekty. Tu jednak fotograf jest nieco zmarginalizowany, bo zamiast ze stylistami/home stagerami na planie ustawiać światło, stylizować wnętrze, pracować kreatywnie, przygotowuje materiały pod rendery, co na pewno tak kreatywne nie jest. Tu oczywiście można rozpatrywać każdy możliwy scenariusz, ale moim zdaniem, na ten moment, w najbliższych kilku latach, fotografowie nie mają się czego obawiać, z wyjątkiem fotografów stockowych.
Adobe pali się grunt pod nogami?
Nie wiem jak Wy, ale czasami mam wrażenie, jakby Adobe totalnie zapominało o swoim rdzeniu na rzecz mniej potrzebnych elementów. Przykłady? Wykrywanie obiektów wspierane przez AI działa o niebo lepiej w LR/ACR przy korektach lokalnych niż podczas klasycznego szparowania w Photoshopie, które nadal szarpie krawędzie, i mimo że Adobe rozszerzyło zaznaczanie obiektów w samym Photoshopie, to nie jest tak zaawansowane jak w LR/ACR. Nowe content aware w LR/ACR również działa lepiej niż w Photoshopie. Frequency separation w Photoshopie trzeba robić “na piechotę” lub zewnętrznymi akcjami, podczas gdy Adobe mogłoby wprowadzić oficjalne narzędzie. Silnik wywoływania RAWów też pozostawia wiele do życzenia, szczególnie w odniesieniu do Capture One, który znacznie lepiej radzi sobie z kolorami skóry. Tethering? Tu Capture One cały czas jest kilka kroków z przodu. Odnoszę wrażenie, jakby Adobe poczuło oddech konkurencyjnych generetorów na plecach i zamiast zająć się tym, co było zaniedbane od lat, przeskoczyło pewien etap i starało się nadgonić w innych dziedzinach, tam gdzie pojawia się okazja do zarobku.
Fotografia to też przyjemność
Nie słyszałem jeszcze o żadnym fotografie, który robiłby zdjęcia za karę. No może pomijając fotografach produktowych zatrudniających się w firmach e-commerce i nie mającymi wcześniej za dużo wspólnego z fotografią nic wspólnego. Często fotografujemy nie tylko dlatego, żeby wygenerować ładny obrazek, ale po to aby mieć satysfakcję z całego procesu powstawania, naszej wizji, i uchwycenia tego idealnego momentu. Myślę, że fotograf krajobrazowy robiąc zdjęcie na Islandii chce być w tym miejscu, czuć jego klimat, czekać na idealne światło, a wciśnięcie spustu migawki i późniejsza edycja jest tylko zwieńczeniem całego procesu. Nie sądzę, żeby taką samą satysfakcję dało wpisanie “Sunset Iceland waterfall, abandoned airplane”. Wiecie - to trochę tak, jakbym wleciał helikopterem na K2 i porównywał się z tymi, którzy go zdobyli. To oczywiście bardzo duże uproszczenie, ale pokazuje sedno sprawy. Nie wiem jak Wam, ale mnie fotografia po prostu sprawia mnóstwo przyjemności i nie wyobrażam sobie odłożyć aparat na półkę i zamienić go na klawiaturę.Zagrożeniem dla pasjonatów mogą być jednak “artyści”, którzy będą generowali kilkoma słowami rzeczywiście niesamowite obrazy i cieszyli się większym uznaniem w internecie. Ciężko mi to pisać, ale niestety dziś efekciarstwo jest często bardziej doceniane niż prawdziwa praca i wysiłek. Dobrego tygodnia!
Źródło grafik i filmów w artykule: blog.adobe.com