Próbowałem znaleźć modelkę do sesji - to droga przez mękę!
Próbowałem znaleźć modelkę do sesji - to droga przez mękę!
W ostatnim czasie kilkukrotnie szukałem modelki do małej sesji komercyjnej, warsztatów czy naszego spotkania fotograficznego. W morzu zgłoszeń zaledwie kilka-kilkanaście mogłem wziąć pod uwagę. Mam wrażenie, że jest z tym coraz gorzej i w dzisiejszym artykule wyleję trochę żali.
Dziś mam wrażenie, że pozowaniem do zdjęć zaczynają się zajmować totalnie przypadkowe osoby, które z jednej strony nie traktują tego poważnie, ale z drugiej - jeśli pojawia się płatne zlecenie, wysyłają swoje zgłoszenia nie mając do tego absolutnie żadnego przygotowania. Wydaje mi się, że wiele takich osób dostało dużo serduszek pod selfie na instagramie i doszły do wniosku, że to dobry czas na rozpoczęcie komercynjej pracy modelingowej. Nic bardziej mylnego! Owszem — mogę korzystać z usług profesjonalnych agencji modelingowych, ale nie zawsze zlecenie jest tak duże, żeby była taka konieczność - często osoby na freelansie modelingowym naprawdę świetnie sobie radzą…ale nie zawsze.
Do znalezienia odpowiednich osób do współpracy przy niewielkich sesjach komercyjnych itp. często wykorzystuję grupy na facebooku. To miejsca, do których dołączają tysiące osób z branży, więc teoretycznie znalezienie tam odpowiedniej osoby nie powinno stanowić żadnego problemu. Moje ogłoszenia są zawsze bardzo konkretne. Podaję datę, godzinę, miejsce, stawkę, wymagania co do urody, wieku itd. I tu zaczyna się wodospad zgłoszeń, po kilku godzinach jest ich zazwyczaj powyżej setki, a ogłoszenie często zamykam liczbą powyżej 200. Teoretycznie super, ale całość nie wygląda tak różowo. Poniżej opiszę kilka rzeczy, z którymi spotykam się najczęściej, które są wybitnie denerwujące i pokazujące brak szacunku, co od razu stawia te osoby na spalonej pozycji.
Jedno z ogłoszeń - tak wyglądały poszukiwana modelek na nasze spotkanie fotograficzne.
Zgłoszenia pod postem, nie w wiadomości prywatnej
Szukając modeli do zlecenia, zawsze proszę o dodawanie linków do portfolio w komentarzach. Dzięki temu po prostu scrollując zgłoszenia otwieram kolejne w nowej karcie, po czym mogę przystąpić do selekcji. Nie ma jednak szans, żebym po publikacji ogłszenia nie dostał przynajmniej kilku zaproszeń do znajomych i prywatnych wiadomości ze swoimi zgłoszeniami. Kiedy pytam, dlaczego dana osoba nie zgłosiła się pod postem, zazwyczaj czytam “nie doczytałam ogłoszenia”. Te zgłoszenia od razu trafiają do kosza, bo pokazują mi, że jeśli ktoś nie poświęci 60 sekund na przeczytanie treści mojego posta, nie jest wart współpracy.
Konta prywatne i totalny brak portfolio
Robiąc selekcję otwieram setki linków, najczęściej są to konta na instagramie. Ok, Instagram też może być potraktowany jak portfolio, ale wiele osób podrzuca linki do swoich kont, które często ustawione są jako prywatne, więc jeśli chciałbym w ogóle zobaczyć taką osobę, musiałbym ją zaobserwować, co na tym etapie nie jest mi do niczego nie potrzebne. Dodatkowo najczęściej na tych kontach widzę totalnie prywatne materiały - wyjazdy, wyjścia do restauracji, selifie w lustrze z zasłoniętą twarzą, buziaczki z drugą połówką czy spacery z pieskiem. Mnie, jako potencjalnego klienta totalnie to nie interesuje. To kolejna grupa zgłoszeń, które lądują w koszu.
Nie pasuję do zlecenia to się zgłoszę
W moich postach zawsze piszę kogo szukam. Często określam wiek i najczęściej zależy mi na naturalnej urodzie. Ostatnio pod postem, gdzie zależało mi na osobach 25+ o naturalnej urodzie, zgłosiło się mnóstwo 20-latek, z których medycyna estetyczna wręcz kipiała. Ok - może takie zlecenia również się pojawiają, ale po co zgłaszać się do zlecenia, do którego totalnie się nie pasuje?
Filtry, makijaż, co to są polaroidy?
Instagram kłamie, to trzeba potraktować za pierwszy punkt przy szukaniu osoby do zlecenia. Jeśli już dana osoba ma na koncie trochę zdjęć z sesji i trochę prywatnych i wydaje się całkiem niezłym, potencjalnym kandydatem do sesji, dobrze jest poprosić o polaroidy. Niektóre osoby totalnie przyzwyczaiły się do swojego wyglądu z użyciem konkretnego filtra lub wtedy kiedy mają na sobie tonę makijażu, a często używają jednego i drugiego. Przy zleceniach komercyjnych często oczekuje się więcej naturalności i tu jednak rzeczywistość zderza się z filtrami, których w końcu na żywo nie da się nałożyć na twarz.
Czasem zdarzało mi się prosić o polaroidy, czyli zdjęcia sylwetki bez mocnego makijażu, w bardzo prostym stoju lub kostiumie kąpielowym. Nawet nie wiecie ile razy usłyszałem “a co to jest?” albo “nie mam”. Takie zgłoszenia również od razu lądują w koszu. Polaroidy można zrobić w 10 minut w pokoju przy świetle dziennym, a jeśli ktoś nie wie czym są takie zdjęcia, nie powinien wysyłać swoich zgłoszeń do płatnych zleceń.
Negocjacja stawki
W moich ogłoszeniach zawsze wpisuję sztywną stawkę. Wychodzę z założenia, że jeśli ktoś się zgłasza, akceptuje warunki, które wpisałem w ogłoszeniu. Wiele razy zdarzało mi się, że ktoś się zgłaszał, zaczynałem dalsze ustalenia, a nagle okazywało się, że wybrana osoba jest z drugiego końca kraju i chciałaby zwrot kosztów dojazdu, nocleg, a tak w ogóle to myślała że takie zlecenie jednak trwa krócej. Wiele razy miałem tak, że okazywało się, że osobie, która sama zgłosiła się do zlecenia, nagle nie pasują warunki. I tu znów wybucha mi głowa - po co miałbym zgłaszać się do zlecenia, które mi nie pasuje, bo jest za nisko wycenione, lub jest za daleko? Jakiś czas temu, już niemal wszystko było ustalone, po czym modelka zaczęła wysyłać mi wiadomości głosowe, że niby jej pasuje, ale że ona by chciała przynajmniej 100 zł za godzinę, bo tak zazwyczaj pracuje, przy czym moje ogłoszenie było wycenione na 300 zł za około 5 godzin. Nie oczekuję oczywiście, że ktoś będzie robił coś za półdarmo, ale jeśli osoba z Białegostoku zobaczy zlecenie we Wrocławiu, po co się do niego zgłasza? Co innego jeśli to ja pisałbym bezpośrednio do konkretnych osób z propozycją stawki - wtedy to taka osoba dyktuje warunku, ale w przeciwnym wypadku - albo akceptujesz to, co jest wpisane w ogłoszeniu, albo po prostu się nie zgłaszaj.
Umówmy się na TFP, ale Ty wymyśl pomysł i zapłać za studio
Tu już nieco odchodzę od tematu ogłoszeń do współprac komercyjnych, ale ostatnio miałem kolejną, ciekawą sytuację. Chyba już 3 raz napisała do mnie pewna modelka z propozycją sesji TFP. Wcześniej rzeczywiście nie miałem czasu i nie mogę też powiedzieć, żeby jakoś bardzo zależało mi na współpracy. Jeśli jednak miałbym wolny dzień, czemu nie. Znów napisała i trafiła rzeczywiście w mój luźniejszy dzień. Napisałem, że ok z prośbą o podesłanie jakichś inspiracji i informacją, że możemy działać, ale koszty studia dzielimy na pół. To było dla mnie totalnie naturalne bo przecież przy TFP wspólnie musimy się zaangażować i nie widzę powodu, żeby brać na siebie organizację i pokrywać koszty. W odpowiedzi otrzymałem, że ona przyjeżdża do Wrocławia z jakiejś innej miejscowości, więc tu ponosi koszty, nie zna Wrocławia, nie pokryje połowy kosztów studia, i że może zrobimy plener jeśli znam jakieś fajne miejsca. Tu znów wybucha mi głowa - sesja miała być w połowie stycznia, więc w plenerze mogę fotografować gołe badyle i błoto, a na dodatek mam wymyślić całą sesję i zapłacić za studio. Nie wyobrażam sobie napisać do modelki w Warszawie z propozycją TFP, po czym oczekiwać, że ona wymyśli sesję i zapłaci za studio - to po prostu wykracza poza moje granice wyobraźni. Nie ma opcji, kolejny kontakt trafia do kosza.
Modelki, modele, zaangażujcie się! Fotografowie - wymagajcie!
Mam wrażenie, że dziś zostanie “modelką/modelem” wydaje się niesamowicie proste. Tak przynajmniej twierdzi większość zgłaszających się pod postami. W końcu fotograf poprowadzi za rękę z pozowaniem, niedoskonałości poprawi się w Photoshopie - w końcu filtry na instagramie działają cuda, ale to tak nie działa. Dlaczego my fotografowie sidziemy przed komputerami, oglądamy kursy, jeździmy na warsztaty, spotkania fotograficzne chcemy iść do przodu, podczas gdy po drugiej stronie często mamy do czynienia z totalną ignorancją? Ile razy podczas sesji TFP modelka/model zapytała Cię “to co ja mam robić?”, a ile razy Ty zapytałeś “na jakim ISO mam Ci robić zdjęcia?”. No właśnie - wymagajmy maksymalnie dużo od siebie, ale również od drugiej strony. Nie bierzmy na siebie całej odpowiedzialności, odrzucajmy zgłoszenia które pokazują ignorancję, nie uczmy pozować - od tego są kursy modelingowe, a nie fotografowie. Oczekujmy zaangażowania, profesjonalizmu, wtedy wszyskim będzie pracowało się lepiej :). Dobrego tygodnia!