Zamień ten tekst na URL Webhooka

Foto, Audio i Wideo

Kiedyś to były czasy, wtedy szanowało się każdą klatkę...!

Wydanie nr
52
opublikowane
2023-04-27
Jakub Kaźmierczyk
Jakub Kaźmierczyk
Fotograf
No items found.

Dzisiaj wszyscy robią zdjęcia jakby strzelali karabinem maszynowym! Kiedyś szanowało się każdą klatkę i każdy kadr był przemyślany. Mnóstwi razy słyszy się podobne wypowiedzi, ale to guzik prawda! Profesjonalni fotografowie pracowali jak my, dziś aparatem cyfrowym robiąc po kilkadziesiąt klatek na jedno ujęcie. Owszem, ja rozpoczynając kiedyś swoją przygodę z fotografią, jeszcze na filmie, szanowałem klatki, ale dlatego, że miałem 15 lat i nie dysponowałem budżetem, żeby strzelać jak z karabinu. Dzisiejszy artykuł będzie krótki, ale treściwy. Zapraszam do lektury 🙂.


Przykład idzie z góry.

Od dawna powtarzam, że jeśli mamy się na kimś wzorować, to na najlepszych. Dlatego powinniśmy odwiedzać galerie sztuki, kupować dobre magazyny, albumy, dążyć do bycia lepszym. Znawcy z grup fotograficznych niejednokrotnie zrobiliby fikołka widząc zdjęcia Petera Lindbergha, Richarda Avedona, Tima Walkera (o zgrozo, on używa rybiego oka 🐟!) czy Helmuta Newtona. Ich zdjęcia bywają nieostre, poruszone, zaszumione i nie mają pięknego bokehu! Oczywiście jest jeszcze coś pomiędzy, bo zaczynając swoją przygodę z fotografią warto takie zdjęcia oglądać, ale swój rozwój trzeba traktować jako ścieżkę, więc grupy i społeczności fotograficzne są świetne, żeby stawiać pierwsze kroki i uczyć się od osób, które są na nieco wyższym poziomie. Ale nie o tym!

Screen z filmu The Eye, gdzie Lindbergh strzela jak z karabinu do Naomi Cambpel.
W ostatnim czasie obejrzałem film The Eye o Peterze Lindberghu (który swoją drogą urodził się w Lesznie), który jest dostępny na Netflixie i polecam go obejrzeć każdemu, kto interesuje się fotografią. Bardzo ciekawie pokazuje historię człowieka, który był na totalnym, fotograficznym szczycie. Z tego filmu mocno w pamięci zapadła mi jedna scena, kiedy Peter fotografuje Naomi Campbell analogowym Nikonem, wypstrykując cały film w kilku seriach. Aż przewijałem kilka razy tę scenę, żeby upewnić się, że na pewno aparat jest na film, a nie cyfrowy. Tak - tam nie było żadnego szanowania klatek, po prostu robota musiała być zrobiona. To pokazało mi, że ktoś taki jak Lindbergh nie siada za aparatem i nie zaczyna zastanawia się co zrobić i nie wciska spustu migawki raz na 10 minut.

To tylko jedna z niewielu stykówek, które można było zobaczyć w muzeum Newtona.
Niespełna dwa tygodnie temu odwiedziliśmy fundację Helmuta Newtona w Berlinie, co również bardzo polecam. W ogromnym budynku, na trzech piętrach można oglądać zarówno jego zdjęcia, wystawę czasową, jak również wiele osobistych przedmiotów, takich jak aparaty, ubrania czy listy, które wymieniał z Vogue, Harper’s Bazar czy YSL. Do tego mnóstwo zdjęć wykonanych do kampanii największych marek - Valentino, Swarovski, YSL czy Absolut. To obiektywnie jedna z największych ikon światowej fotografii, ale tu znów, na dłużej zatrzymałem się przy jednym z eksponatów - stykówkach. Kiedyś selekcję robiło się właśnie na ich podstawie, czyli na jednym większym arkuszu naświetlone były klatki z całego filmu. I wiecie co? Wcale na jednym, 36-klatkowym filmie nie robiło się całej sesji, a raczej jedno ujęcie. To kolejny dowód, że w profesjonalnym świecie nie było miejsca na oszczędność klatek, bo praca musiała być wykonana, koniec kropka. Na dłużej zatrzymałem się przy stykówce jednego zdjęcia do kampanii Swarovskiego, gdzie 36 kolejnych klatek nie różni się praktycznie niczym. Domyślam się, że obok Newtona już stał asystent z kolejnym aparatem z załadowaną kolejną rolką filmu.

Tak wygląda wybór zdjęć ze stykówek. Jak widać, Platon zrobił całą serię zdjęć, żeby wybrać konkretny kadr.
Kolejny przykład? Film Abstract: The Art of Design | Platon: Photography, który obejrzymy za darmo na Youtube. Praca Platona nieco różniła się od Newtona czy Lindbergha, bo jego ikoniczne portety powstają głównie na jednolitym tle. W filmie widzimy raczej spokojną pracę, która wynika również z użycia manualnych obiektywów czy średniego formatu, ale trafiając na moment przeglądania stykówek z sesji, które zrobił w Afryce, znów widzimy, że jedno ujęcie było robione na przynajmniej kilkunastu klatkach (średni format 6x6 cm, robi 12 klatek na jednej rolce). To również pokazuje, że jeśli fotograf ma do zrobienia jedno zdjęcie nie robi dwóch, a przynajmniej kilkanaście.

Jak ja to widzę?

Często drażni mnie podejście niektórych fotografów, którzy mówią o tym, że powinno się szanować klatki, robić mniej zdjęć, bo wtedy fotografia ma więcej sensu. Nie mówię tu już o fotografii analogwej, ale również cyfrowej. Nie jestem zdania, żeby bezmyślnie cisnąć spust migawki i robić zdjęcia na ślepo, lub ustawiać tryb 20 kl./s, ale widzę po sobie, że robiąc więcej zdjęć, wybieram więcej do edycji. Dobrze zaobserwowałem to po przesiadce ze średnioformatowego Hasselblada na małoobrazkowego Canona, który jest znacznie szybszy. Teraz na sesji robię więcej zdjęć i często, fotografując ludzi, wyłapuję ciekawe momenty, przez co mam po prostu więcej materiału. Niejednokrotnie wybieram klatki, które nie powstałyby, gdybym nad każdym wciśnięciem spustu migawki zastanawiałbym się minutami, ustawiałbym kadr co do centymetra, dbał o ułożenie każdego palca. Kiedyś myślałem, że właśnie tak trzeba robić, bo tak robią profesjonaliści. Jak jednak pokazały mi wyżej opisane przykłady, a mógłbym dorzucić ich tu jeszcze przynajmniej kilka, zrobienie większej liczby zdjęć zwiększa prawdopodobieństwo uzyskania tego idealnego.

Robiąc więcej zdjęć, wyłapuję czasem mniej oczywiste pozy, które również fajnie uzupełniają całą sesję. Modelka - Maja Stanisławska.
Owszem, lubię czasem nieco zwolnić i fotografuję różnymi analogowymi aparatami (Hasselblad H2, Fujifilm GX680IIIs, Contax G1, Leica CL i jeszcze kilkoma innymi), ale po prostu dziś filmy są okrutnie drogie, a skanowanie upierdliwe. Jednak gdyby ktoś płacił za moje filmy i dalszą część procesu, napewno chętniej wciskałbym spust migawki. Więc jeśli teraz ktoś powie Ci, że robisz za dużo zdjęć, powiedz, że inspirujesz się Lindberghiem i Newtonem 😉. Dobrej majówki!