TFP - robić, czy nie robić? Oto jest pytanie!
TFP - robić, czy nie robić? Oto jest pytanie!
TFP
TFP to popularny typ współpracy między fotografami, a modelkami/modelami. Taka współpraca może przynieść setki rewelacyjnych zdjęć, ale też trzeba podejść do tego z pewną dozą nieufności. Jak ugryźć ten temat?
Czym jest w ogóle TFP? Jeśli nie robisz sesji portretowych, pewnie nie spotkałeś się z tym pojęciem. To z angielskiego "time for pictures", które w dużym uproszczeniu oznacza, że fotograf umawia się z modelką/modelem na sesję zdjęciową, w ramach której powstają zdjęcia służące do rozbudowy portfolio obu stron. Z jednej strony może to być świetna okazja do zrobienia rewelacyjnych zdjęć, ale z drugiej niesie ryzyko niedomówień i niepotrzebnych nerwów. W tym krótkim artykule przyjrzę się temu zagadnieniu i różnym pułapkom, które mogą czychać na obie strony.
To jedno ze zdjęć, które zrobiłem w zeszłym roku w ramach TFP. Miałem ochotę spróbować przepuścić światło przez firankę. Nie byłem pewien efektu, ale jak widać - wyszło nieźle! modelka Wiktoria Kuźma, stylizacja - Amelia Krząpa, makijaż - Kasia Konieczna
Tak, jak wspomniałem - TFP jest rodzajem współpracy, która ma rozwinąć obie strony. Sam bardzo lubię pracować TFP. Wtedy nie mam nad sobą klienta ze szczególnymi wymaganiami, nie musimy skupiać się na pokazaniu jakiegoś produktu czy realizować czyjejś wizji, z którą mogę się nie zgadzać. TFP dla mnie to przede wszystkim możliwość zrealizowania swoich pomysłów i większa swoboda. Oczywiście - robię wszystko, żeby zdjęcia wyszły jak najlepiej, ale to też miejsce do eksperymentów z nowymi ustawieniami świateł, odważniejszymi stylizacjami czy pierwszymi krokami z nowym aparatem, którego jeszcze nie jestem pewny. Trzeba tylko pamiętać, że osoby, z którymi współpracujemy również muszą coś z tego mieć - po prostu dobre zdjęcia. Pisząc o eksperymentach, nie mam na myśli zaproszenie modelki na testy lampy i mierzenie czy dobrze trzyma kolor - korzyść musi być wielostronna, bo sesje TFP to nie tylko fotograf i modelka, ale również reszta zespołu - osoby odpowiadające za makijaż, fryzury czy stylizacje. To konieczne wcześniejsze rozmowy, wymiana inspiracji, moodboardów - tak jak wspomniałem - każdy musi na tym zyskać dobre zdjęcia do portfolio. Wspomniane eksperymenty z nowym ustawieniem światła czy niesprawdzonym sprzętem, odbywają się po prostu obok naszych sprawdzonych schematów i sprzętu. Wtedy po prostu mamy na to czas, ale zdjęcia trzeba oddać!
To jedna z sesji TFP, którą zrobiliśmy pod publikację w magazynie Horizont. Dzięki temu, że ukazała się w magazynie, mogliśmy liczyć na pracę anencyjnej modelki TFP, jak również na wypożyczenie ubrań od projektantów - tu w kreacji od Krystiana Szymczaka. Modelka - Ola / Magnes Models, makijaż - Daria Kwaśniewska, Stylizacja i pomysł - Amelia Krząpa
Wiele osób myśli, że TFP to praca za darmo. Tu trzeba jednoznacznie powiedzieć, że TFP przy projektach komercyjnych powinno być zabronione - w obie strony. Mnóstwo razy widziałem, że organizatorzy warsztatów szukają modelek TFP. To najczęściej warsztaty dla amatorów, ale jakie zdjęcia dostanie taka modelka po obfotografowaniu przez 20 żółtodziobów? To jest po prostu praca i za takie coś należy się wynagrodzenie, ale w banknotach NBP, a nie w formie zdjęć, które może komuś wyjdą, a może nie? Tak samo w drugą stronę - fotograf nie może realizować komercyjnych zdjęć za darmo. Oczywiście znajdą się firmy, które będą obiecywać złote góry, oznaczanie w mediach społecznościowych itd., ale nie ma to mierzalnego przełożenia na kolejne zlecenia. Ostatnio coraz więcej fotografów skarży się, że modelki do sesji TFP zabierają ubrania czy akcesoria, które dostały od różnych firm i umieszczają na zdjęciach, a następnie wysyłają te zdjęcia do wspomnianych firm. Wtedy firma robiąca bluzy czy sztuczną biżuterię dostaje darmową treść, a fotograf często nie jest o tym informowany - tak to też nie może działać. Kiedy pojawia się komercyjna część współpracy - musi pojawić się wynagrodzenie. Podobne przykłady można mnożyć, ale koniec końców, TFP to świetna okazja do rozbudowy portfolio, a sam bardzo lubię takie sesje.
Nie każda sesja TFP musi być też wielkim przedsięwzięciem, choć dobrze, żeby miała jakiś pomysł. Tu po prostu umówiłem się z Klaudią na zdjęcia w plenerze pod koniec dnia - bardzo spontanicznie, a lubię te zdjęcia. Modelka - Klaudia Narożnik
Jak jednak zacząć? Pierwsze kroki są zawsze najtrudniejsze. Załóżmy - jesteś początkującym fotografem, a w Twoim portfolio można zobaczyć widoczki i kwiatki. Szukasz modelki/modela do sesji TFP. Czy uda Ci się kogoś znaleźć? Pewnie tak, ale najprawdopodobniej taka osoba będzie miała podobne doświadczenie w pozowaniu, jak Ty w robieniu portretów. Jaki będzie zatem efekt sesji, podczas której oboje czujecie się jak słoń w składzie porcelany? Na to pytanie odpowiedz sobie sam. Najgorsze, co możesz usłyszeć to pytanie - "co ja mam robić?". Wtedy zaczynasz się głowić nad przysłoną, ISO, czasem naświetlania, światłem i jeszcze pozą modelki. To za dużo - Ty jesteś od fotografowania, a modelka/model od pozowania. Nawet na samym początku drogi, powinieneś wymagać zaangażowania drugiej strony - Ty ogarniasz sprzęt, modelka/model swoje ciało - krótka piłka. To jednak nie zmienia faktu, że sesje, w których biorą udział same początkujące osoby, raczej nie mają prawa wyjść. Co zrobić w takiej sytuacji? Zainwestować! Możesz wziąć udział w plenerze fotograficznym, gdzie będziesz mieć do czynienia z doświadczonymi osobami, które pozują na co dzień do zdjęć. Możesz też zaprosić na sesję doświadczoną modelkę/modela i po prostu zapytać o stawkę. Tak, samo jak płaciłeś za kurs na prawo jazdy, tak samo trzeba zapłacić za profesjonalne pozowanie. Wtedy możesz skupić się na fotografowaniu, a modelka/model po prostu dobrze Ci zapozuje. Dodatkowo, wtedy nie musisz się martwić czy zdjęcia wyjdą czy nie - możesz ćwiczyć swoje umiejętności, a wynagrodzeniem dla modelki/modela będzie gotówka, a nie zdjęcia. To najprostszy układ.
Pamiętaj też, że umowa to coś, co może świetnie zabezpieczyć obie strony. Umów nie należy się bać - choć w pierwszym momencie może brzmieć to groźnie. Same umowy mogą być tematem oddzielnego artykułu, ale jeśli określicie temat sesji, pola eksploatacji o orientacyjną obrobionych zdjęć po sesji, a także termin - każdy na tym zyska. Serio.
Ale zaraz zaraz - tu odeszliśmy od TFP...no tak, ale tylko po to, żeby po nabraniu doświadczenia, do niego wrócić. TFP według mnie ma sens, kiedy osoby uczestniczące w sesji są na podobnym poziomie. Dzięki początkowym inwestycjom nabierzesz doświadczenia, a wysyłając zapytania o sesje, nie będziesz już spotykać się z odmowami, bo jeśli Twoje prace przypadną do gustu, na pewno zrealizujesz wiele świetnych sesji. Trzymam za Ciebie kciuki!