Zamień ten tekst na URL Webhooka

Foto, Audio i Wideo

Przydatne akcesoria, o których mogłeś nie pomyśleć jako fotograf 🔧

Wydanie nr
39
opublikowane
2022-12-12
Jakub Kaźmierczyk
Jakub Kaźmierczyk
Fotograf
No items found.

W ostatnich miesiącach doszedłem do wniosku, że muszę poukładać kilka spraw związanych z sesjami. Praktycznie za każdym razem łapałem się, że brakuje mi czegoś - może nie było to niezbędne, ale skutecznie potrafiło mnie zdenerwować. To walające się po bagażniku klipsy do teł, to wiecznie brudne ręce po spakowaniu wszystkiego do samochodu czy ból kręgosłupa po sesji u klienta. Wreszcie powiedziałem basta, zrobiłem listę najbardziej denerwujących mnie braków i uzupełniłem każdy z nich naprawdę niewielkim kosztem. Dziś, po kilku sesjach i warsztatach bez wspomnianych braków zachodzę w głowę, czemu nie zrobiłem tego wcześniej.
W tym artykule podzielę się z Wami naprawdę niewielkimi i niedrogimi patentami na usprawnienie Waszej pracy. Nie będą to stricte fotograficzne akcesoria, bo one często są bardzo oczywiste dla bardziej doświadczonych fotografów, a bardziej przyziemne, nie niezbędne, ale bardzo przydatne rzeczy, które kupimy za grosze.

Wózek transportowy


To chyba jeden z większych “gamechangerów” ostatnich dwóch lat. Co ciekawe, na pomysł kupna wózka wpadła moja żona, zakładając działalność związaną ze stylizacją mody. Zamiast nosić torby z butami i torebkami, wozi je w zgrabnym wózku - sprytna bestia pomyślałem. Na kolejną sesję pożyczyłem go od niej i teraz korzystamy z niego wspólnie. Pakuję do niego właściwie wszystko - torby z lampami, aparatami, statywy, krótsze tła, modyfikatory - generalnie wszystko, czego potrzebuję na sesjach. Teraz idąc do studia, wystarczą dwa kursy z samochodu, a nie pięć. Jeśli po drodze nie ma schodów, praktycznie nic nie muszę nosić, a ciągnę za sobą. W tym wózku często ląduje kilkadziesiąt kilogramów sprzętu, który musiałbym nieść na plecach. My wybraliśmy model z Juli za 400 zł (dziś kosztuje 500) i to była jedna z najlepszych inwestycji ostatnich lat. Wcześniej testowałem mniejsze modele, ale nie zdawały egzaminu. Podobne, do tego, który wybraliśmy znajdziecie też w decathlonie czy na allegro - jest ich naprawdę mnóstwo. To najdroższe z akcesoriów w tym zestawieniu, ale naprawdę warto! Pakowanie i rozpakowywanie idzie znacznie szybciej, a jestem przy tym znacznie mniej zmęczony.

Rękawiczki robocze


Noszenie statywów, ich rozkładanie, rozwijanie teł, praca z klipsami ram dyfuzyjnych - to przepis na brudne i pokaleczone dłonie. Nawet nie zliczę sytuacji, kiedy rozpakowując się u klienta szukałem plastra, bo skaleczyłem się np. systemem rozkładania softboxa (uważajcie na rozkładanie parasolkowe!). Ile razy po rozstawieniu sprzętu podchodził do mnie ktoś się przywitać, a ja nie zdążyłem jeszcze umyć rąk przed właściwą pracą. W końcu doszedłem do wniosku, że po prostu kupię rękawiczki robocze. Zakładam je pakując i rozpakowując sprzęt, rozkładając statywy, modyfikatory itp. Ściągam, kiedy wszystko jest już rozłożone, nie leje się ze mnie krew, nie mam brudnych rąk, odcisków i innych okropności. Od razu kupiłem kilka par, które wrzuciłem do różnych plecaków i toreb, z którymi jeżdżę, żeby nie dać się zaskoczyć. Tu znów postawiłem na Julę z jednym z najtańszych modeli za 10 zł, ale wybór jest ogromny w różnych sklepach.

Miękkie organizery


Przez długi czas miałem problem ze spakowaniem niektórych rzeczy, szczególnie tych mniej delikatnych, takich jak klipsy, magic army, super-clampy, przedłużacze, dyfuzory. Zawsze też denerwowałem się pakując lampy reporterskie i wyzwalacze dla uczestników, które mają swoje dedykowane pokrowce, ale nie miałem jednego większego, w który spakowałbym ich komplet. Pakując takie rzeczy np. do sztywnych walizek lub toreb fotograficznych traciłem mnóstwo miejsca, bo te mają określone wymiary, a torby fotograficzne dużo przegródek, które nie były mi potrzebne do tego typu akcesoriów. Wiele razy po prostu przedłużacze wrzucałem luzem do bagażnika, klipsy podobnie, co było bardzo frustrujące, że takie rzeczy nie mają po prostu swojego miejsca. Nie raz zdarzało się, że wkładałem je do zwykłych reklamówek, ale umówmy się - noszenie reklamówek z bierdonki przy walizkach profoto wyglądało po prostu źle. Musiałem znaleźć na to jakieś rozwiązanie. Owszem, są pokrowce stricte fotograficzne, ale potrzebowałem ich około 10 i nie uśmiechało mi się wydawać na to tysiąca lub więcej złotych, poza tym nie miałem też wielkich oczekiwań.
W trakcie poszukiwań trafiłem na pokrowce na ubrania do walizek - są lekkie, małe po złożeniu i w zestawie otrzymujemy różne rozmiary. To był strzał w dziesiątkę - sprawdzają się idealnie. W sumie kupiłem ich 12, ale nie wszystkie wykorzystuję. Do większych włożyłem przedłużacze i inne przewody zasilające, do mniejszych mieszczą się po dwie Profoto A1 i dwa wyzwalacze, do kolejnych włożyłem przewody do tetheringu, do kolejnych - klipsy do teł i super-clampy, a do następnych dyfuzory do parasoli. Teraz pakując się na sesję, po prostu biorę całe pokrowce z przygotowanymi zestawami akcesoriów - te mogę włożyć np. do jednej większej walizki czy torby i wszystko ma swoje miejsce. Na ten moment używam modelu z decathlona, mam też tańsze, z Ikei, ale te ze szwedzkiego sklepu są gorsze - nie mają rączki ani okienka. Najciekawiej wyglądają te z lidla, ale cały czas są niedostępne.

Przedłużacze, rozgałęźniki


Ile to razy zdarzało się, że na zleceniu musiałem ciągnąć prąd kilkanaście metrów lub więcej! Niby zawsze gdzieś finalnie przedłużacz się znajdował, bo był na wyposażeniu studia lub biura, ale nie raz wymagało to niemałego zamieszania. Często też np. komputer stał zbyt daleko mnie, a lampy podłączone były tak, że kable wisiały w powietrzu, bo brakowało im długości. Teraz częściej korzystam z lamp zasilanych bateryjnie, ale na zleceniu muszę mieć kilka gniazdek, do których podłączę ładowarki do tych baterii, komputer i inne rzeczy. Razem z organizerami kupiłem po prostu kilka różnych przedłużaczy i listew zasilających. Nie inwestowałem w przedłużacze na bębnie, bo te zajmują dużo miejsca, a po prostu kupiłem klasyczny 50, 20 i 5-metrowy przedłużacz i 3 listwy z 5 gniazdami. Teraz nie martwię się, że któraś z lamp nie sięgnie do prądu, lub że komputer będzie musiał pracować na baterii, a doładowywany będzie między kolejnymi setami. Mając tych kilka akcesoriów jestem w stanie rozprowadzić prąd tak, że wszystko mam pod ręką, a żadne kable nie są niebezpiecznie napięte. Takie okablowanie kosztuje naprawdę niewiele i na zlecenie po prostu wrzucam do walizki większy pokrowiec, gdzie mam wszystko, czego potrzebuję.

**Mobilne zasilanie w jednym miejscu **


Poza “grubszym” zasilaniem zorganizowałem sobie jeszcze jeden pokrowiec, w którym umieściłem elementy do zasilenia sprzętów mobilnych. W prostym organizerze z Ikei zmieściłem kable do ładowania z wtyczkami USB-C, Lightning i micro-USB, malutką ładowarkę Greencell GAN 65W, Powerbanka Greencell 26800mAh i podwójną ładowarkę Newell do baterii Canona. Teraz mam wszystko pod ręką, w jednym etui, z którego naładuję większość sprzętów, z MacBookiem włącznie. Kiedyś przed każdym zleceniem pakowałem te elementy osobno i oczywiście wiele razy wybierałem się na wyjazd bez ładowarki do telefonu czy komputera. Tego organizera po prostu nie rozpakowuję, tylko zawsze wrzucam całość do torby fotograficznej i wiem, że niczego nie zapomniałem.

Ręcznik z mikrofibry


Wiele razy robiąc sesje plenerowe na łąkach, w górach, znajdowałem miejsce i odkładałem plecak. Problemem był jednak był bieżący dostęp do jego zawartości. Plecaki zazwyczaj są nieźle zabezpieczone przed zamoczeniem czy ubrudzeniem, ale nigdy nie uśmiechało mi się kładzenie plecaka za 1200 zł na mokrej trawie czy kamieniach, szczególnie w otwierając go jak książkę. Co z tego, że łatwo go wyczyścić, skoro zrobiłbym to dopiero w domu? Doszedłem do wniosku, że kupię ręczniki z mikrofiby, na których będę kładł plecaki w plenerze. Kosztują po 20-30 zł i prawie nie zajmują miejsca. Znajdując miejsce sesji, rozkładam ręcznik i dopiero na nim kładę plecak. Po sesji wystarczy, że ręcznik zwinę morką/brudną częścią do środka i po powrocie wrzucę go do pralki, a plecak wygląda jak nowy.

Latarka czołówka


Wiele razy pakuję się po sesji po zmroku lub w garażu, gdzie czujki światła włączają je na 10 sekund, a później pakowanie odbywa się w ciemności. Raz zdarzyło mi się zostawić walizkę z mikroportami na miejscu parkingowym pod firmą, w której realizowałem zlecenie. Na szczęście się znalazła, ale najadłem się strachu, bo zorientowałem się dobrych kilka godzin później, kiedy rozpakowywałem się pod moim biurem. Niemal wszystkie pokrowce na sprzęt foto są czarne i naprawdę bardzo łatwo coś przeoczyć. Będąc na zakupach w Juli kupiłem bardzo prosty model za kilkadziesiąt złotych i sprawdza się rewelacyjnie! Mam ją w podręcznej kieszeni głównego plecaka foto, więc praktycznie zawsze jest pod ręką. Może trochę głupio wyglądam pakując wszystko do samochodu, ale teraz zanim odjadę ze zlecenia, obchodzę samochód sprawdzając czy nic nie zostało obok. Łatwiej też poukładać wszystko w bagażniku, bo mimo że jest tam światło to niemal od razu przysłaniam je torbami, które zazwyczaj wchodzą jako pierwsze. Polecam!

Nóż/multitool


Mnóstwo razy porwałem tło rozrywając fabryczne zabezpieczenie, lub zamiast przeciąć taśmę klejącą, odrywałem ją, odrywając wierzchnią warstwę papieru przez pół metra świeżego tła. Do tego rozpakowywanie czegokolwiek na sesji bez noża to dramat - zawsze się coś uszkodzi. A ile razy musiałem coś odkręcić lub dokręcić, bo np. poluzowało się mocowanie lampy lub szybkozłączka? Takie sytuacje powtarzały się bardzo często, więc kupiłem kilka małych noży sprężynowych i dwa multitoole rowerowe z wieloma różnymi końcówkami, dzięki czemu na planie jeszcze nie zdarzyło mi się, żeby zabrakło mi któregoś z narzędzi. Używam tych akcesoriów bardzo sporadycznie, dlatego kupiłem naprawdę tanie i absolutnie nieprofesjonalne urządzenia, które jednak zdają egzamin, bo nie są mocno eksploatowane. Nie wybrałbym się z nimi na tydzień do lasu, ale do zadań na sesji sprawdzają się tak, jak trzeba!

Gaffer tape


Rozwijające się tło w samochodzie, odpadające filtry żelowe czy stale przesuwający się modele na sesjach biznesowych to zmora! Wiele razy przywoziłem do biura wygniecione tło, bo nie miałem jak zwinąć je ciasno i zakleić. W trakcie podróży, lekko się rozwijało i zagniatało, a wiadomo że tła kartonowe są po prostu drogie. Druga sprawa - dodawanie koloru do światła w lampach. Filtry często trzeba przykleić taśmą. Kolejna sprawa - konkretne miejsce, w którym ma stać model. Szczególnie tyczy się to sesji biznesowych, gdzie fotografujemy kilkanaście/kilkadziesiąt osób, które mają stać w jednym miejscu. Wystarczy kawałek taśmy przykleić na podłogę i po problemie - każdy wie gdzie ma stać i po problemie. Dedykowane taśmy nazywają się Gaffer Tape - zazwyczaj są bardzo mocne, ale łatwo je przerwać, a klej nie zostawia tak wielu śladów. Używane są od lat w przemyśle foto/video i muzycznym. Jedna, zawsze jeździ ze mną.

Marker/pisak


Robię sesję analogową, ale zaczyna się ściemiać, więc dla bezpieczeństwa dochodzę do wniosku, że sforsuję film o 2 EV. Następnie wyciągam go z aparatu, wkładam do plecaka obok innych filmów i skąd mam wiedzieć, że to ta, a nie inna rolka ma iść do forsowania w labie? Albo drukuję listę zdjęć do zrobienia na zleceniu i po kolejnym ujęciu zaczyna mi się mylić co zostało już zrobione, a co jeszcze nie. Tu z pomocą przychodzi zwykły pisak - teraz w każdym plecaku mam po jednej sztuce, dzięki czemu mogę opisać film np. “+2EV”, skreślać wykonane kadry czy nawet podpisać umowę na miejscu z klienta. Banał, ale bardzo przydatny.

**Kilka słów na koniec **

Jak widzicie, wymienione akcesoria ciężko kojarzyć jednoznacznie z fotografią, ale wierzcie mi, że bardzo się przydają. Najczęściej to drobnostki kosztujące kilkanaście-kilkadziesiąt złotych, a potrafią ułatwić życie. A może Wy macie jakieś swoje “niefotograficzne must have”? Dajcie znać!

Używane przeze mnie rzeczy kupiłem w sklepach: Jula, Decathlon, Ikea, muzyczny.pl. Artykuł nie jest w żaden sposób sponsorowany i jest oparty tylko i wyłącznie na moich doświadczeniach.